poniedziałek, 24 czerwca 2013

TRIFONIDIS SZAMBURSKI SZPURA!



27 czerwca zaczyna się kolejna edycja Festiwalu WUJek - Lato na Skwerze. Zaczniemy od koncertu tria Trifonidis Szamburski Szpura. Każdy z członków tej formacji to wyjątkowa postać na warszawskiej scenie muzyki improwizowanej i zasadniczo z każdym z nich można było zrobić wywiad. Padło na Macieja Trifonidisa Bielawskiego - multiinstrumentalistę, kompozytora, lidera niezliczonych formacji działających w Warszawie, właściciela wytwórni płytowej Slowdown Records a od niedawna również pisarza (jego debiut prozatorski pod tytułem "Samotność Astronauty" ukazał się w ubiegłym roku). Zapraszamy do lektury :-)

Maciej Trifonidis Bielawski



1. Jak to się w ogóle zaczęło? Dlaczego postanowiłeś zostać muzykiem?


Zaczęło się dość wcześnie, miałem jakieś pięć-sześć lat. Wraz z kolegami z podwórka konstruowaliśmy nasze pierwsze instrumenty (głównie perkusyjne) bo były najprostsze do wykonania. Stosowaliśmy stare wiadra, miski,  pudełka metalowe, części od roweru i wszystko inne co mogliśmy znaleźć na pobliskim złomowisku. Było sporo hałasu a sąsiedzi  byli bardzo niezadowoleni. My tak! Później dostałem małą, zabawkową gitarę i tu zaczęło się pełne szaleństwo i trwa do dziś. Czyli muzyka od zawsze i do końca. Chyba. 

2. Słyniesz tego, że grasz na wielu instrumentach i że często je zmieniasz. Co jest tego przyczyną i jaki jest Twój ulubiony instrument?

Jeśli chodzi o częste zmiany instrumentów to właśnie to się jakiś czas temu  zmieniło:) Owszem umiem grać na wielu instrumentach strunowych, dętych i perkusyjnych ale od dwóch lat używam  prawie wyłącznie gitar.

Gitara była i jest takim „moim” instrumentem. Niestety w wyniku poważnej kontuzji ręki, której nabawiłem się kilkanaście lat temu, musiałem zaniechać gry na tym instrumencie a wszelkie próby powrotu były bolesne i kończyły się odnowieniem urazu. Musiałem więc znaleźć sposób by dalej być muzykiem i stąd saksofon, flety i inne instrumenty. Starałem się jak najszybciej nauczyć się na czymś grać bo bez muzyki życia sobie nie wyobrażałem. Czyli przez wiele lat byłem trochę w takiej sytuacji „a'la Kubica”, musiałem startować innych rajdach niż Formuła 1 bo zdrówko nie pozwalało prowadzić bolid f1.  Ale jakieś dwa lata temu znów coś chrupnęło  w ręce i znów mogę jeździć, znaczy grać! Czasem boli ale jest coraz lepiej. Zrezygnowałem z niektórych technik, które zbyt obciążają mięśnie i mam nadzieję, że wszystko będzie już ok.

3. Skąd czerpiesz inspiracje i jacy są Twoi ulubieni wykonawcy?

Ostatnio słucham prawie wyłącznie muzyki akustycznej. Starej, nowej, właściwie każdej, granej przez ludzi na instrumentach akustycznych. Gdzieś w tych brzmieniach znalazłem jakąś „prawdę”  i ”naturalność", która mi aktualnie odpowiada. I mam wrażenie, że w tej akustyczności bardziej zacierają się podziały na style, gatunki. Dźwięk wydobywający się bezpośrednio  z instrumentu ( z pominięciem tych wszystkich kabelków,efektów, wzmacniaczy) ma coś co mnie bardzo przyciąga i fascynuje.

4. Założyłeś wytwórnię płytową Slow Down Records. Jak oceniasz jej dotychczasową działalność i jakie są jej plany na przyszłość?

Wytwórnia powstała bym mógł wydawać własne płyty i kolegów. To wydawało się najlepszym rozwiązaniem bo nagrywam sporo i nikt by mi tylu płyt nie wydał. I tak jest do dzisiaj. W tym roku wydałem solową płytę ”Downtown Solo” a planuję jeszcze trzy inne pozycje, co wiąże się niestety ze sporymi wydatkami czyli wakacji  znowu nie będzie... Ale jest satysfakcja i rozwój.

5. Właściwie cały czas zajmujesz się graniem. Czy da się z tego żyć w Polsce?

Jakoś się da ale jest to ryzykowne i stresujące.Trzeba bardzo dużo i wytrwale pracować. Do tego jest to dość trudny czas dla mnie. W pewnym sensie zaczynam wszystko od nowa. Cały ten powrót do gitary to wielka radość ale i problem bo muszę przygotować nowe projekty, nagrać nowe płyty. Ludzie jak mnie widzą z gitarą to mówią „Jak to? Przecież jesteś saksofonistą?" itp. Kiedyś było odwrotnie:) po pierwszych koncertach, które zagrałem na saksofonie mówiono mi „ jak to? przecież gitara..." :) Mam teraz trochę mniej pracy bo jestem w fazie przepoczwarzania. Ale wszystko jest na dobrej drodze. Działam, piszę, gramy próby, nagrywamy i będzie fajnie.

6. Zespół Trifonidis Szamburski Szpura, który zagra 27 czerwca na Festiwalu WUJek to nowy projekt. Czym się będzie różnił od poprzednich i na czym polega jego wyjątkowość? 

To mam nadzieję będzie ciekawa „podróż” bo i skład ciekawy. Z Pawłem Szamburskim gram dużo  i świetnie się rozumiemy  i potrafimy  razem konstruować/improwizować  całe opowieści, natomiast z Pawłem Szpurą nie grałem od wielu lat i bardzo mnie to „kręci” że będziemy mogli  zagrać. Będzie  bardzo dobrze:)

7. Które ze swoich dotychczasowych projektów uważasz za najważniejsze i dlaczego?

Trudno tak to podsumować. Każdy projekt  to jakiś zapis danego czasu, sytuacji, inspiracji i nie rozróżniam tu podziału na ważny/mniej ważny. Najbardziej jednak interesują mnie te nad którymi pracuję aktualnie i tak pewnie będzie zawsze.

8. Jakie plany dalszych działań muzycznych? 

Horny Trees  z Pawłem Szamburskim i Hubertem Zemlerem, czyli kolejny sezon gramy razem.
Przygotowuję również trzy projekty a każdy porusza trochę inną estetykę: kwartet w dość nietypowym  w naszym środowisku instrumentarium czyli gitary akustyczne, banjo, kontrabas i instrumenty perkusyjne  i tu trochę jest takiego „motorycznego” grania z bluesem w tle... robię kolejną płytę Trifonidis roots trio (tu troszkę etniczniej) i wreszcie kwartet dość eksperymentalny  z muzyką bardzo otwartą i opartą na pewnym systemie kontrolowanej improwizacji, który sobie opracowałem i jest teraz w fazie testów... już wkrótce o wszystkim więcej opowiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz